sobota, 12 listopada 2011

Zespół Odbudowy Prowincji otwiera w Ghazni projekt komunalny



Byliśmy dzisiaj na uroczystym zakończeniu i otwarciu projektu pomocowego w Ghazni prowadzonego przez polski Zespół Odbudowy Prowincji. Na pomoc Afgańczykom wydajemy rocznie mniej, niż kosztują dwa bojowe rosomaki. Oczywiście trzeba mieć i kołowe transportery opancerzone, ale jako naród stać nas chyba na to, aby trochę się bardziej postarać. Dla siebie samych, dla bezpieczeństwa naszych żołnierzy, po to choćby, by podzielić się własnym dobrobytem. Pewnie jeszcze nie raz będę tutaj opowiadał o wioskach w dolinach Afganistanu oraz ich biednych mieszkańcach, więc skupię się na dniu dzisiejszym mojego pobytu wśród polskich żołnierzy w prowincji Ghazni. 



Podobny obiekt ma w Afganistanie jedynie stołeczny Kabul. Mieszkańcy Ghazni od dzisiaj mają do dyspozycji oczyszczalnię ścieków i wysypisko odpadów. To dla ponad 140-tysięcznej stolicy prowincji ważny projekt. Smutne jest w tym wszystkim to, że tutaj na miejscu ma się nieodparte wrażenie, ze wojna w Afganistanie to jedynie sprawa armii i ministerstwa obrony. Co prawda to polski rząd i prezydent wysłali naszych żołnierzy na wojnę, ale już gdy uroczyście pożegnano wyjeżdżających wszyscy zapomnieli o tym fakcie. Jeżeli obserwujemy naszych sojuszników z ISAF, głównie Amerykanów, Szwedów i Niemców, bo starania tych nacji widziałem na własne oczy, to od razu jest oczywiste, że każdy organizm państwa w większym lub mniejszym stopniu uczestniczy w misji w Afganistanie. Nie tylko obrona i sprawy zagraniczne zajmuje problem Afganistanu, ale ministerstwo sprawiedliwości, rolnictwa, infrastruktury, administracji i spraw wewnętrznych, stowarzyszenia dziennikarskie, samorząd prawników i tym podobne. Tymczasem armia umie walczyć, ale nie daje sobie samodzielnie rady z projektami z innych dziedzin. I często problemem nie są pieniądze, ale właśnie wiedza, doświadczenia, umiejętności, procedury i tym podobne rzeczy.
Wkurza mnie to, że żołnierze tutaj zostali sami. Robią co umieją i jak umieją najlepiej, ale byłoby lepiej, gdyby zajęli się wyłącznie swoją robotą i zapewnili bezpieczeństwo Lokalsom i pracownikom skierowanym do projektów pomocowych poszczególnych organów państwa. Tymczasem muszą szkolić ANA, policję afgańską, budować drogi, studnie, organizować rolnictwo, zarządzanie administracyjne prowincją, edukację, szpitale, a nawet nauczać jak dbać o prawa kobiet w kraju muzułmańskim…

szkoda słów…