czwartek, 5 lipca 2012

Nie zabierajcie wojska Gortatowi

Który z nas ma bardziej gustowne okulary?
   Energia na kilka następnych tygodni - tak mógłbym podsumować kilkudniową wizytę Marcina Gortata  w Afganistanie.

   Polscy żołnierze początkowo z rezerwą przyjęli wieści, że Gortat do nich przyjedzie. Rozmawiałem z kilkoma, myśleli, że podobnie jak kilku innych gości w PKW, skończy się na jakiejś oficjałce a następnie Gortat zamknie się z ich przełożonymi w klimatyzowanym gabinecie i później chyłkiem odleci do bezpiecznego kraju. Tymczasem nie dość, że Marcin zaglądał w każdy kąt i fascynowało go każde spotkanie, rozmowa, uściśnięcie ręki i trudne pytania dotyczące kariery czy też życia codziennego, to na dodatek gdyby mu to zabrać, albo nie pozwolić dotknąć czegoś, co zobaczył, to by siadł w kącie i się popłakał.

   To moje bardzo prywatne zdanie.  Ale niech mnie kule biją, jeśli się mylę.

  Zapowiedział, że za rok wróci. Powiedział też, że czuł się wyśmienicie pomimo, że aura sroga a warunki trudne. Ale i tak czuł się jak prezydent... albo i lepiej, bo nie miał ograniczeń protokolarnych. Zresztą zapowiedział, że jeśli kiedyś zostanie prezydentem (a karierę w NBA kończy się w wieku 35 lat, czyli w sam raz, by kandydować), to armia będzie na pierwszym miejscu. No, możne trochę się zagalopował, ale z pewnością miło było naszym wojownikom to usłyszeć.

   Marcin już po wylądowaniu zapowiedział, że poprosi pięściarza Tomka Adamka o poświęcenie czasu dla polskich żołnierzy. A wcześniej wspomniał, że gotowość do wyjazdu zadeklarowała piosenkarka i gwiazda Tatiana Okupnik. Potrzebuje 3 dni na przygotowanie się, jak rozumiem kobieta musi mieć więcej czasu by dobra c stosowne buty, wygodne i gustowne.

   Wracając jeszcze do Marcina Gortata to podkreślił, że poleca  Afganistan innym sportowcom, a to z tej racji, że doskonale przetrenował stawy i kostki na kamiennej podsypce w bazach, gdzie stacjonują polscy żołnierze...

Piłka Gortata została w bazie Waghez

Marcin powiedział: "Piłkę przekazuje w najlepsze ręce, ręce polskich żołnierzy"

Najlepszy trening: Bieg do śmigłowca w pełnym oporządzeniu i po kamiennym tłuczniu

Wojskowe wyposażenie stało się pożądanym gadżetem. Na zdjęciu camelbag od żołnierze z bazy Waghez

Ten mały owad prawie na nosie Marcina to szturmowy Apache

Ochrona jak dla prezydenta. Polscy wojownicy dbali o bezpieczeństwo swojego gościa...tylko ten wzrost! W NBA Marcin powiedział, ze będzie bezpieczniejszy, niż w Phoenix, w końcu polscy komandosi są lepsi od US Navy Seals. Prawdopodobnie jego słowa wywołały oburzenie, ale sądzę, że Marcin jest pewien swojej racji.

 Już po wylądowaniu: "Żeby nikt nie obrażał już polskiego żołnierza. Powiedzcie im po prostu dziękuję, podajcie rękę.Zasługują na to, jak mało kto"

poniedziałek, 2 lipca 2012

Nie mam dzisiaj zdjęć Gortata...

   Niestety, z przyczyn organizacyjnych nie mogę dzisiaj pokazać Marcina Gortata z Afganistanu...
Ale może trochę napiszę. Przede wszystkim wydaje mi się, że chyba wróci do kraju jedynie z garderobą, którą będzie miał na sobie w drodze powrotnej. Wg mnie wszystko dzisiaj już rozdał.

   Byliśmy w bazie Waghez, to taka nowa baza przy głównej drodze Afganistanu - Highway 1. Stacjonuje tam kilkuset żołnierzy Zgrupowania Bojowego Alfa. Są aktywni, dzięki czemu ruchy talibów w rejonie są znacznie mniejsze, niż wcześniej. No i Gortata przyjęli w całkowicie polowych warunkach, w jakich przyszło im pracować. I właśnie tam Marcin zostawił mnóstwo gagarderoby. Oczywiście najbardziej zadowoleni byli ci najwięksi ;)))
Dowódca bazy dostał piłkę Marcina, taką superastą, z ligi NBA. Trochę chłopaki byli niespełnieni, bo to polowa baza, i boiska do kosza nie mają...ale powiedzieli, że piłka się nie zmarnuje!

   Marcin biegał dzisiaj w kamizelce, hełmie i ze sprzętem... była obsuwa i musieliśmy zasuwać do śmigłowca w te pędy! Pot leciał, aż miło było popatrzeć. Ma mnóstwo szacunku i wielkie uważanie dla naszych żołnierzy...będzie miał jeszcze więcej!

   To nam wszystkim wyjdzie tylko na dobrze...

   Marcinowi również!

niedziela, 1 lipca 2012

Malo spi, niewiele je, tylko szaleje...

   Taki jest Gortat w Afganistanie. Ma kondycje jak zawodowiec do tego pasje malego chlopca jesli chodzi o wojskowa profesje. I oczywiscie ten wielki, bezgraniczny szacunek dla misji i pracy naszych zolnierzy. Tego nie da sie kupic, sprzedac, wykreowac  w piarowskiej przestrzeni. To jest autentyczne. I za to naleza sie Marcinowi wielkie podziekowania.

   Zolnierze czekaja na kolejne znane twarze, ktore zechca poswiecic troche czasu dla naszych w Afganistanie.

   Marcin mowil, ze Tatiana  Okupnik, ziomalka mistrza z Lodzi potrzebuje tylko 3 dni na to, by stawic sie na lotnisku...

No i co Wy na to?!?!

Gortat zaliczyl 152 mm

   Nie ma polskich znakow, stad moga sie trafiac niezle kiksy...
   Ale do rzeczy. Gortat dzisiaj w Ghazni. Od rana bardzo napiety program. Doszedlem do wniosku, ze dla podbudowania morale zolnierzom w Afganistanie potrzeba takich gosci. Nie kolejnych oficjeli czy tez komisji. Ale wlasnie takich twarzy.
   Niestety dzisiaj przegralismy mecz z amerykanska reprezentacja. Poczatkowo szlo bardzo dobrze, ale ostatecznie Amerykanie sie pozbierali i dolozyli naszym z Marcinem na czele. Slona porazka, ale taki jest sport.
Poza tym strzelal z Dany. Trzy pociski 152 mm, pozniej obili Marcina wyciorem i dali mu do wypicia jakis specjal. Plul biedak pozniej z pasja. Nie udalo mi sie dowiedziec, co to byla za mikstura podana w lusce 152 mm. Nie spodziewam sie jednak spirytualiow...
   Obejrzal rosomaki i mrapy, pomacal karabinki i z wielkim zalem oddal je wlascicielom, pozniej jeszcze afganscy policjanci szkoleni przez naszych zandarmow zademonstrowali swoje umiejetnosci w walce z tlumem oraz zdobycie pomieszczenia.
   Jeszcze bylo nocne strzelanie i ekskluzywne spotkanie z komandosami z Lublinca i gromu.
   No coz, to naprawde dobry sposob na odstresowanie i przerywnik w codziennej sluzbie. Na twarzach naszych wojownikow widac na kazdym kroku nieklamana przyjemnosc w trakcie spotkania zawodowca z NBA z polskim paszportem...
   Jutro dalszy ciag przygod marcina Gortata w Afganistanie. postaram sie cos wieczorem napisac...








sobota, 30 czerwca 2012

Marcin Gortat

No i już można... Chodzi o Marcina Gortata.
   Nie jestem kibicem sportowym i musiałem się trochę wyedukować. Jedyny polski zawodnik grający aktualnie w amerykańskiej zawodowej lidze koszykówki -NBA- Marcin Gortat jest w Afganistanie.
   Dzisiaj w Bagram zagrał mecz stojąc na czele polskiej drużyny przeciwko trzem zespołom koalicjantów. Amerykanie zmieniali się co 10 minut, Gortat wraz z polskimi żołnierzami stali na boisku cały czas. Dwie drużyny pokonali, jednej ulegli. Marcin Gortat, rocznik 1984, ma 213 cm wzrostu i nosi buty rozmiar 50. Ale ma też gigantyczne serce. Jest przyjazny, uśmiechnięty i zakochany w polskim wojsku. Podczas spotkania z żołnierzami powiedział, że gdyby nie został koszykarzem to pewnie zostałby żołnierzem. Ma też takie marzenie: żeby nikt już nigdy nie obrażał polskich żołnierzy w sieci. nie nazywał ich mordercami i faszystami, gdy oni narażają swoje życie i zdrowie dla dobra innych. Powiedział, że koszykówka to biznes a żołnierz wypełnia misje w imieniu współobywateli i za to należny mu się minimum szacunku. Nie od razu euforyczny zachwyt, wystarczy milczenie, gdy się z decyzjami polityków nie zgadzasz, ale nie obrażaj żołnierza. Marcin Gortat pomaga polskim weteranom, jeden z nich na zaproszenie Gortata był gościem na meczu NBA i z 20 000 gardeł usłyszał okrzyk na swoją cześć. Marcin powiedział, że chciałby doczekać chwili, że podobnie będzie w Polsce. Nad czym Marcin Gortat pracuje...






piątek, 29 czerwca 2012

Witamy w Afganistanie

Skala jest rzeczywista...
   Na każdym kroku słyszymy z ust polskich żołnierzy: witamy w Afganistanie! Więc chyba jesteśmy oczekiwanymi gośćmi. A właściwie nie my, a jedyny naprawdę ważny członek naszej grupy. Najważniejszy, najwyższy, ma największą stopę, bo rozmiar 50, skacze najwyżej, jest najuprzejmiejszy z naszej paczki a także powszechnie rozpoznawalny, i to zarówni przez Polaków, jak i koalicjantów, głównie Amerykanów. Dodam też, ma najniższy głos...co może być wazne dla niektórych czytelników (-czek) ... i w ogóle jest naj.

   Nadal nie mogę ujawnić personaliów. Nie mogę jeszcze upublicznić wizerunku. Muszę poczekać na tę chwilę jeszcze. Ale ona nastąpi. Niebawem.

   Dla zaostrzenia apetytu proponuję fotografię odrobinę symboliczną w treści, ale zawsze to obrazek. Z pewnością można zgadywać i wielu się uda trafić.

Nowa wyprawa

Pakowanie, moja zmora...
   Dzisiaj zaczyna się moja kolejna wyprawa do krainy, gdzie królują kołowe transportery opancerzone Rosomak. Czyli wyprawa do krainy rosomaków... Jak zwykle jednak jestem niespełniony w pakowaniu. Nie cierpię pakowania i zazwyczaj mam wszystkiego za dużo, ale i tak mam przeczucie, ze czegoś zapomniałem lub źle spakowałem...
   Ale oczywiście nie to jest najważniejsze. Ważny jest Afganistan i niespodzianka, którą tam mamy dostarczyć. Brzmi to trochę przedmiotowo, ale chodzi o ważną, znaną i niezwykłą osobę, która odwiedzi polskich żołnierzy w Afganistanie. Szczegóły wkrótce... (niestety pewnie dopiero z Bagram)