Post wcześniejszy nasunął mi myśl, że nie podzieliłem się wrażeniami po powrocie... właściwie to naganne, ale postaram się wytłumaczyć.
Pamiętacie tragiczny zamach na polskich żołnierzy? 21 grudnia zginęło pięciu chłopaków, z tego trzech, których znałem blisko, osobiście, stali za moimi plecami. I mówili: nie tędy, wszyscy idą tam. Ruszaj się, nie zostawaj w tyle, uważaj gdzie stąpasz...
Chronili nasze tyłki, Edyty i mój, podczas kilku wyjazdów z bazy w Ghazni. Edyta opisała jeden z takich wyjazdów wspominając o tej funkcji i roli żołnierzy, którzy nam towarzyszyli... Płakała później przez dwie doby...
To przygnębiające przeżycie.
Nie wiem jak mógłbym Im podziękować za to, co dla mnie zrobili.
Nie zmieniło mojego zdania na temat naszego udziału w misji w Afganistanie. Być możne decyzja o przystąpieniu do operacji była błędna. Nie będę tego jednak komentował, nie pamiętam już nawet okoliczności sprawy. Ale jeśli już tam jesteśmy to po prostu dokończmy swoją robotę jak na solidny naród przystało.
Może właśnie podziękujmy wszystkim naszym ofiarom z Afganistanu właśnie w taki sposób: dokończmy to ich dzieło.